wtorek, 29 grudnia 2009

Impresje karnawalne.





Jest milion rzeczy, które odrywają mnie od nauki. Między innymi sylwester, na który muszę uszyć sobie nową sukienkę.

środa, 23 grudnia 2009

Mikroidealistka.

Chciałam sobie ponarzekać na miasto Piaseczno, na rozliczne awarie, korki, głupotę mieszkańców, ale już mi się nie chce.
Święta zbliżają się bez szczególnej pompy. Sprzątanie umiarkowanie olewam. Pierniczki piekę hurtowo, ale nie dekoruje ich różowym lukrem z uśmiechem usatysfakcjonowanej kury domowej z reklamy Winiar, czy Perwollu. Robię to w swoim klasycznym stylu "Push the Tempo, Push the tempo!". Tak jak i wszystko inne. Ekspresowo pakuje prezenty, robię zakupy...I w końcu widzę, że inaczej nie potrafię.

Jak na razie jedynym momentem, który przypomina święta z amerykańskich komedii romantycznych, był wczorajszy wieczór. Oczywiście, wszystko daleko bardziej stylowe i bezpretensjonalne. Dowcipnie. Czule. Ciepło. Elegancko.
Czerwona szminka od Dż., spódnica, obcasy, perły. Twój miły policzek w futrzanej ramce czapki.Rozświetlony Nowy Świat. Topniejący, ku mojej uciesze, śnieg na Foksal. Przytulne,wytłumione wnętrze restauracji. Miłe kamienne wnęki do siedzenia. Drewniane stoliki. Świece. W głośnikach koncertowy album Chrisa Bottiego. Różowe tagliatelle w sosie truflowym. Wino. Prezenty. Słodka senność. I tylko marzyłam, żeby przyjechała po nas taksówka (stary, błyszczący, czarny Mercedes, albo Saab, skórzana tapicerka, milczący kierowca słuchający Ptaszyna lub Stańki) i zawiozła nas do domu. Położylibyśmy się na kanapie i usnęli.
Bo teraz to marzą mi się proste i ładne zakończenia rzeczywistych historii.
Jestem idealistką w skali mikro. Nie domagam się spacerów po Księżycu, wodospadów Nigara, brylantów wielkości piłki do koszykówki. Ja chcę tylko postawić kropkę na końcu zdania.

niedziela, 13 grudnia 2009

?

Szukam jakiegoś sensu w tym chaosie.
Popadam w drobne uzależnienia i płaczę jak dziecko, kiedy mi się je odbiera. Po pierwsze całą sobą przyklejam się do komputera. To mój mały przyjaciel. Moje okno na świat. Moje królestwo - przestawiam, wklejam, organizuje armię plików, folderów, skrótów. Mam pełną kontrolę - nie to, co w przereklamowanym realu. Patrzę w lustro na bladą twarz z podkrążonymi oczami.
-Myślałam, że...-zaczyna ona
-Co sobie myślałaś? Że będzie dokładnie tak, jak to sobie wymarzyłaś? Że wszystko będzie się działo według Twojego planu? Że wszystko po kolei? Tak? To źle myślałaś. Tak to jest jak się żyje w świecie książek! Z papierowymi mężczyznami o dłoniach spokojnych gitarzystów i kobietami, które noszą wyłącznie sukienki i jedzą śniadania o 10. W życiu tak nie będzie. Wstajesz codziennie i zastawiasz się, czemu dookoła panuje taki śmietnik. Fizyczny i psychiczny. Czemu w Twojej głowie szaleje huragan Katrina? Chcesz mieć porządek? Przyjdź do mnie...Wejdź w moją animowaną rzeczywistość. W błękity i zielenie. W równe rzędy, w polilinię, w muzykę i obrazy. - tak szepcze mi mój komputer zrozpaczony, że zostawiłam go na chwilę, by wyjść do łazienki.
I dałam się złapać. Moje sny to już nie słodkie marzenia, tylko dramaty rozgrywające się w programach graficznych, z dialogami z Facebooka, uśmiechami z GT.
Palce przyrastają mi do klawiatury. Dusza też mi przyrasta.

Drugie uzależnienie, też trochę związane z komputerem to filmy. Codzienne, dwugodzinne seanse w pościeli, z herbatą...Tak. To kuszące. Porywające fabuły. Piękni bohaterowie. Ich odległe problemy wnikają mi w serce - ściska mnie w dołku, kiedy on musi odjechać, trzęsę się ze strachu, kiedy morderca zbliża się, by poderżnąć jej gardło, płaczę ze szczęścia, kiedy on się oświadcza.
Kiedy pojawiają się napisy końcowe, czuję się jak morfinista pozbawiony ulubionej substancji. NA ZAWSZE!

Z jednej nierealności wpędzam się w drugą. Pytanie czemu?
Bo sobie nie radzę. Może nie chcę? Może ta "Twarda babka" to tylko poza. Skąd te rozterki rodem z gimnazjum? Może psychicznie wcale z niego nie wyrosłam? A może po prostu nic nie wiem o sobie...

---

Tak po chwili namysłu nie wiem co mnie naszło, żeby to pisać. Powinnam być zadowolona. Powinnam czekać z radością na święta. Powinnam się uśmiechać dużo, bo ty tak to lubisz.
Tymczasem - znowu zachlapuje sobie okulary paskudną solanką.

sobota, 12 grudnia 2009

Ciekawe.

Na coś czekam.
Wujaszek Freud zaciera ręce, bo moja podświadomość płata mi figle.
Dni są straszliwie krótkie. Czas, bez mojej woli, bawi się wskazówkami zegara. Jestem trochę jak niebo dzisiaj...jaki właściwie mam kolor? Szary? Biały? Niebieski? Nie mam pojęcia.
Dopiero kiedy przychodzi noc, zaczynam żyć. Przyspieszam. Wyprzedzam nienawistny zegar. Komputer nie nadąża nad moim tokiem myślowym i zawiesza się perfidnie.
Z tego wszystkiego zbiera się we mnie złość, szczypta rozpaczy, destrukcyjne pragnienia, trochę cynizmu wyrosłego na rozczarowaniu jak pleśń na kanapce z zeszłego tygodnia. Tak smakuje danie tygodnia. Szef kuchni poleca.
Nie wiem skąd biorą się dziwne sny. Nie wiem sąd to oczekiwanie. Jakby zaraz miało coś się stać.
Ciekawe o co właściwie chodzi mojej głowie?

sobota, 5 grudnia 2009

I wanna do bad things with you

Newsy: zaliczyłam projekt. Jestem super szczęśliwa, ale nie wiele jest na roku takich osób, toteż planujemy rewolucję projektową. Niech Che i Lenin mają nas w swej opiece.

News nr2: wpadłam w kolejne uzależnienie telewizyjne. Nazywa się ono "True Blood" - czyli w skrócie: krew, cycki i Luzjana. I usta Anny Paquin. Jak to się mawia po fejsbuczemu: "Lubi to". Na zachętę intro, nie tylko dla fanów wampirów i dewiacji:


News nr3: Kot Krzysztofa tworzy interesujące zbiegi okoliczności- jest to nasz parton, czuły swat. Sierść wpada do oczu. Trzeba je zamknąć. Najlepiej zakryć. Ja chcę jeszcze raz.


p.s. Mopsia Mamo- nigdy niee zagaśnie! :*