niedziela, 13 grudnia 2009

?

Szukam jakiegoś sensu w tym chaosie.
Popadam w drobne uzależnienia i płaczę jak dziecko, kiedy mi się je odbiera. Po pierwsze całą sobą przyklejam się do komputera. To mój mały przyjaciel. Moje okno na świat. Moje królestwo - przestawiam, wklejam, organizuje armię plików, folderów, skrótów. Mam pełną kontrolę - nie to, co w przereklamowanym realu. Patrzę w lustro na bladą twarz z podkrążonymi oczami.
-Myślałam, że...-zaczyna ona
-Co sobie myślałaś? Że będzie dokładnie tak, jak to sobie wymarzyłaś? Że wszystko będzie się działo według Twojego planu? Że wszystko po kolei? Tak? To źle myślałaś. Tak to jest jak się żyje w świecie książek! Z papierowymi mężczyznami o dłoniach spokojnych gitarzystów i kobietami, które noszą wyłącznie sukienki i jedzą śniadania o 10. W życiu tak nie będzie. Wstajesz codziennie i zastawiasz się, czemu dookoła panuje taki śmietnik. Fizyczny i psychiczny. Czemu w Twojej głowie szaleje huragan Katrina? Chcesz mieć porządek? Przyjdź do mnie...Wejdź w moją animowaną rzeczywistość. W błękity i zielenie. W równe rzędy, w polilinię, w muzykę i obrazy. - tak szepcze mi mój komputer zrozpaczony, że zostawiłam go na chwilę, by wyjść do łazienki.
I dałam się złapać. Moje sny to już nie słodkie marzenia, tylko dramaty rozgrywające się w programach graficznych, z dialogami z Facebooka, uśmiechami z GT.
Palce przyrastają mi do klawiatury. Dusza też mi przyrasta.

Drugie uzależnienie, też trochę związane z komputerem to filmy. Codzienne, dwugodzinne seanse w pościeli, z herbatą...Tak. To kuszące. Porywające fabuły. Piękni bohaterowie. Ich odległe problemy wnikają mi w serce - ściska mnie w dołku, kiedy on musi odjechać, trzęsę się ze strachu, kiedy morderca zbliża się, by poderżnąć jej gardło, płaczę ze szczęścia, kiedy on się oświadcza.
Kiedy pojawiają się napisy końcowe, czuję się jak morfinista pozbawiony ulubionej substancji. NA ZAWSZE!

Z jednej nierealności wpędzam się w drugą. Pytanie czemu?
Bo sobie nie radzę. Może nie chcę? Może ta "Twarda babka" to tylko poza. Skąd te rozterki rodem z gimnazjum? Może psychicznie wcale z niego nie wyrosłam? A może po prostu nic nie wiem o sobie...

---

Tak po chwili namysłu nie wiem co mnie naszło, żeby to pisać. Powinnam być zadowolona. Powinnam czekać z radością na święta. Powinnam się uśmiechać dużo, bo ty tak to lubisz.
Tymczasem - znowu zachlapuje sobie okulary paskudną solanką.

3 komentarze:

lady aldonna pisze...

bez kitu, że ja też coś z komputerem mam... sekunda po sekundzie sprawdzam fb, potem grono, pudelka, maila, fb, ... non stop, chociaż wiem, że nic się tam nie zmieniło.

siorb pisze...

ta... taka rundka po wszystkich portalach, średnio co kwadrans, kompletnie bez sensu - też to robię. Marta, rozumiem Cię absolutnie. po prostu bardziej się nia da rozumieć. ja kiedy ścieram coś gumką (w "realu"), to w myślach mówię sobie "trim" ... O_o
komputer mi do twarzy przyrasta, myszka do dłoni, a na życie nie mam czasu. a jesli znajduję czas, to potem nie śpię, bo pracuję, i znowu nie mam czasu, jeszcze bardziej niż przedtem.. więc znowu jest źle, cokolwiek się nie zrobi, jest źle, bo i tak ma się dla drugiej osoby za mało czasu..

Pasqui pisze...

I jeszcze ciągle powtarzam sobie - nie daj się zwariować, wrzuć na luz! Ale za 5 minut wyję, bo "analysing existing points" trwa juz 15minut...;/