sobota, 13 grudnia 2008

Rzeczywistość jest korzenna

Na duchu podtrzymują mnie drobne, malarsko-poetyckie chwilki. Te rozsiane po moim marnym żywocie strzępki spokojnej, doskonałej całości wpadają mi w oko co jakiś czas i dają powód, by walczyć z sennymi powiekami o poranku. Mocuję się z codziennością, by wyciągnąć z każdego dnia choć odrobinę tej esencji. To moja sól- bez niej nic nie ma smaku.

Gładka poręcz schodów, grafitowa ściana, lampka wina, sweter rozmiar 52.
Daleki horyzont kampusu, kiedy zwalczywszy wściekle dmący wiatr, wynurzam się z bramy.
Najeżona długimi cierniami gałązka berberysu, złapana od spodu daje się nawet pogłaskać. Spomiędzy palców spadają czerwone kropelki liści.
Oczy taty, które nie mają już tego niepokojącego koloru seledynowej zieleni.
Twoja ciemna, wysoka postać na tle migocącego Krakowskiego Przedmieścia, rozwiana futrzana czapka, twarz, którą zawsze bym chciała trzymać w dłoniach. Pachniałeś jak tik-taki, te białe - taka dziecięca frajda w nagrodę za zjedzoną brukselkę.
Światła, lampki, świecidełka, dzieciaki ledwo zginające krótkie nóżki w kosmicznych kombinezonach, milicyjny samochód co nie chciał odpalić, czołg, z którym każdy chciał mieć zdjęcie.
Ceglana ściana, bursztynowo przeświecający stoliczek, herbata z chabrami, gorące ciasto jedzone malutkim widelczykiem o drewnianym trzonku.
Novotel, co wzywa Batmana reflektorami bujającymi po pochmurnym niebie.
Niebieski samochód.
Pogaduchy prawnicze- całkiem zrozumiałe o dziwo.
Pożegnać się nie umiem. Oślepiasz mnie światłami, kiedy macham Ci przez bramę.

I cynamon. I goździki. I imbir. Rzeczywistość jest korzenna.

2 komentarze:

Krzysztof pisze...

Ojaaaa Cięęęę, nooooo!!!
KOCHAM przepotwornie, uch... :****

Pasqui pisze...

też!!! ja Cię kochocho!