niedziela, 2 listopada 2008

Szycie człowieka

Zaduszkowa zaduma objawiła się u skromnie to piszącej wzmożoną potrzebą wykonywania robótek ręcznych. W ruch poszła oldskólowa maszyna (rocznik 70' bodajże; ta najbardziej oldskólowa, ponad 100letnia maszyna pełni dziś funkcję stoliczka pod telefon, bo zerwał się w niej rzemyk; gdyby nie to-byłaby wciąż w użytku;) oraz cały zestaw szwalniczy w postaci metalowych elementów nieznanego pochodzenia oraz nici we wszystkich kolorach tęczy. A że fotoparalela już dawno nie była FOTO, to wrzucam efekty tejże radosnej zabawy w tym rzekomo refleksyjny dzień listopadowy (15st, słońce- niech tak będzie przez cały miesiąc, błagam!).


Roll.

Kapiszony.

Jak w kinie.

Zielono.

Pejzaż horyzontalny.

Zaćmienie.

Eschatologia szpulki.

5 komentarzy:

Krzysztof pisze...

Podoba mi się pejzaż horyzontalny.

lady aldonna pisze...

też mam maszynę oldskool! ŁUCZNIKa z lat 20tych :D są pancerne :D a co Ci się udało uszyć?:)

Pasqui pisze...

Mój to Singer(lans lans). Uszyłam sobie bluzkę, przeszyłam paski od torby, skróciłam siostrze spodnie itd..A wieczorem jeszcze machnęłam sobie rękawiczkę na drutach przy oglądaniu Dextera (musiało to wyglądać groteskowo;P)

lady aldonna pisze...

dziś się dowiedziałam, że szycie w średniowiecznym poemacie polskim jest eufemizmem określającym SEKS :> także tego

Pasqui pisze...

oszkurde. Krzysiuu, wpadnij wieczorem na szycie;>