czwartek, 12 sierpnia 2010

Wakacje. I powakacje.

Wiem, że skandalicznie zaniedbałam pisanie, ale ostatnimi czasy bardziej żyję niż rozmyślam. Strzępki pięknych refleksji przychodzą do mnie wyłącznie w samochodzie, w autobusie, gdzieś w dziczy...Wszędzie tam, gdzie nie ma komputera, w którym można byłoby zapisać swoje nader głębokie teorie (a pisuję wyłącznie na komputerze, bo pusta biała kartka wywołuje we mnie paraliżujący horror vacui).
Wakacje w tym roku były krótkie, acz intensywne - najpierw Open'er (koncertowe wydarzenie moje go życia- po trzykroć bosko!), potem żagle w klimacie nieco zgredziałym (ale i tak było przemiło), a następnie deszczowy tydzień na Warmii z Harry Potterem w tle.
Teraz sierpień mija mi na bujaniu się po ładnych parkach z Lubym Krzysiem, składaniu jeansów w pracy i twórczości krawieckiej (z różnym skutkiem...). Z nudów stałam się niemalże fashion victim - wszystkich bym poprzebierała, umalowała, przemodelowała, żeby czuli się piękni i zadowoleni z życia. Jak zawsze,u mnie kończy się tylko na zamiarach. Co innego artystyczna dusza, figurująca w linkach jako Lady Aldonna. Przygotowania do z dawna oczekiwanej sesji zdjęciowej pociągnęły za sobą dużo interesujących przeżyć takich jak: pięciokilometrowa pielgrzymka po ciuchowych sanktuariach Warszawy, wielogodzinne , dramatyczne przebieranki w moim pokoju, wykonywanie profesjonalnego makijażu na parkowej ławce, lekkie negliżowanie się przed tłumem turystów, czy potencjalne łapanie grzyba w publicznym zbiorniku wodnym. Ale to wszystko warte było zachodu, ponieważ dla zakompleksionej, ale chwilami próżnej osóbki jak ja, nie ma nic przyjemniejszego niż tysiąc zdjęć ze mną w roli głównej. Aldonna jest artystką, a nie faszystką, i dlatego zdjęcia mogły być tworzone zarówno przez fotografa jak i modelkę. Bardzo "czułam" wybrany przez nas plener (zielono!), jak również sam pomysł na sesję, stroje i stylizacje, a do tego ta odrobina wariactwa na deser... Było świetnie - bardzo dziękuje Pani Fotograf!

PS. Jak wam się podoba nowy retro-wygląd?

3 komentarze:

Krzysztof pisze...

W kinie, w Lublinie,
W trawce, w sadzawce,
W buszu, w kontuszu,
W zaciszu, w Kaliszu

Wszędzie dobrze, byle z Tobą. :)
A zdjęcia... coś czuję, że będą świetne. ;)

Pasqui pisze...

:*
Mój Ty, Twórczymucho!

Ann. pisze...

hmm...
czy to małe po lewo to rembrandt?
:P