piątek, 13 sierpnia 2010

Ni Hiob, ni Syzyf

Dnia 13 sierpnia, w piątek, Marta S. nie może nadziwić się swojemu szczęściu. Nie jest to jednak ten rodzaj szczęścia, jaki daje wygrana w LOTTO trzynastu milionów złotych. Nie jest to szczęście dziecka na widok lizaka, ani zakupoholiczki w czasie wyprzedaży w Zarze. Marta S. doznała niemal buddyjskiego objawienia podczas nagłego wkroczenia w głęboką kałużę. W tym dość nie przyjemnym momencie skłonny do przekory mózg Marty S. postanowił krótko podsumować niezbyt długie życie swej właścicielki. Konkluzja? Jest dobrze, Marto S., jest wręcz doskonale!
A niby czemu, skoro piątek trzynastego, noc ciemna i bura breja pod stopami?
Przyczyna całego radosnego stanu rzeczy ma 21 lat, 185 cm wzrostu* i zielone oczy. Zajmuje się prawem, muzyką jazzową i ezoteryką, a w wolnych chwilach mordowaniem cyfrowych nazistów i oglądaniem małych kotków na youtubie. Przyczyna jest droga sercu, umysłu i ciału Marty S. od dłuższego czasu, a mimo to ciągle powoduje to niezwykłe uczucie beztroskiego unoszenia się nad ziemią...Osobiste wywody nie powinny stanowić głównej treści poważnego dziennika internetowego, ale cóż tu począć, skoro "tako rzecze" sam umysł? Po prostu, Marta S. to nie żaden Hiob, ni Syzyf, ni Prometeusz. Marta S. to szczęściara jakich mało.



- - -
*)Chociaż w dowodzie osobistym ma 184, a planuje urosnąć do 186 cm.

2 komentarze:

Krzysztof pisze...

O żesz Ty w mordkę jeża! :))) :***

Unknown pisze...

jak się robi, żeby urosnąć?