Lubię niecodzienne złożenia sytuacyjne. Takie, że mogłyby spokojnie wyjść spod zacnego pióra (długopisu/ołówku/klawiszu) mojego ulubionego piewcy absurdu Krzysztofa R. Muciaka (20l.).
Akt pierwszy.
Otóż, wyobraźcie sobie, korną autorkę tych słów, która nie bacząc na nękające ją choroby Górnych Dróg Oddechowych, uczy się do egzaminu. Ładnie, przy biureczku, komputer wyłączony, notatki...I wtedy do pokoju wchodzi Szanowna Babcia z zupełnie niewinną intencją pokazania czytelnie wypisanej recepty (a Babcia zna się na tego rodzaju tekstach kultury). Na widok rokokowych zawijasów wypisanych tuszem w kolorze sepia, w.wym. Górne Drogi zaskakują pilną studentkę i przypuszczają zajadły atak za pomocą flegmy. Kaszląc wściekle i poświstując upiornie autorka pospiesznie udaje się do łazienki w celu poważnej rozmowy z Płucami. Należało zdecydowanie skłonić je do powrotu na miejsce. Emigracja nie wchodzi w rachubę!
W mej samotni pozostaje dzierżąca kaligraficzną receptę Babcia, osłupiała niczym zmieniona w słup soli żona Lota.
Akt drugi.
Jako tzw. Dobre Dziecko, pisząca te słowa, postanowiła uczynić obiad. Zeszła w tym celu do kuchni. Nieopodal w salonie, wypoczywa Szanowna Babcia. Wypoczywa w nie byle jakim towarzystwie - tuż obok pomrukuje Radio Z Torunia. Godzina piętnasta - koronka.
Otwieram lodówkę: cukinie, surimi, czosnek, cebula, cytryna. Ostrzę 40centymetrowy nóż.
Dla Jego bolesnej męki... CIACH! CIACH!- ubodzy krewni krabów zostają wysypani z opakowania.
Dla Jego bolesnej męki... CIACH CIACH CIACH!-
różowe paluszki zamieniają się w maleńkie plasterki.
Dla Jego bolesnej męki... CIACH CIACH CIACH CIACH!- tak kończy swój żywot cukinia.
Dla Jego bolesnej męki... CIACH CIACH CIACH CIACH CIACH!- i po cebulce.
Rety. Jak tak można? - pyta siebie zatrwożona kucharka.- Tu ktoś przeżywa Ekstazę Świętej Teresy, a ja...eksterminuję warzywa i dalekich krewnych skorupiaków!
Cisza. Niezręczna cisza.
Chwilowe wahanie przerywa rzewna melodia grana na keybordzie marki Yamaha.
- No dobra. Mam nadzieję, że Cukiniowy Bóg nie ma nic przeciwko.
CIACH CIACH CIACH CIACH...
Nad kuchenką gazową sennie unoszą się opary absurdu.
5 komentarzy:
babcie są niewyczerpaną składnicą absurdalnych sytuacji :D
amen!
warzywa nie czują bolesnej męki. :(
ale na przykład zwierzątka czują. NA PRZYKŁAD MUJ KOT!!!!1
Ale jego nie ciacham!
Ale ja go rozpłaszczam i tarmocham!
Prześlij komentarz