Niech bogowie każdej cywilizacji błogosławią moją babcię i jej przepastną szafę!
Ale od początku. Wakacje spędzane w M.City od kilkunastu lat bywały różne. Jak jest pogoda, to zajęć jest aż nad to- pielenie ogródka, łażenie po lesie, dzikie skoki do jeziora, łódka, grill.
Ale jak deszcz, zawierucha, paskuda, albo długie wieczory przed ekranem starożytnego telewizora, który odbiera tylko TVP1, TVP2 i Polsat...nuda wszechogarniająca! Moja nadaktywność uwięziona w okowach bordowego fotela wyrywała się na wolnosć. Zaczęłam szukać CZEGOŚ. I znalazłam zajęcie na lata. Otóż, jak się okazało pluszowe pufy w salonie otwierają się sprytnie kryjąc w sobie skarby w postaci niepotrzebnych nikomu zabawek, ścinków materiału, lampek choinkowych, obrusów, lusterek, starych spódnic...Nade wszystko starych spódnic! Piękne czterdziestoletnie, wzorzyste, z półkoła, albo plisowane. Oczka mi wyszły na wierzch i tak już zostały. Moje najpiękniejsze dzieła krawieckie, to efekt wakacyjnego marazmu!
Zatem i wczoraj zgnębiona brakiem laptopa (rodzina mi ukradła),więc i za razem brakiem możliwości zasysania Battlestar Galactica wprost do spragnionego mózgu, zaczęłam przekopywać pufy. W tym roku jakoś pustawo- jedynie bawełna w biało-błękitną kratkę, której nie zdołałam przerobić w zeszłym sezonie. Na dnie coś jednak błysnęło: czarno-granatowy, pasek z tkaniny.
-Była jeszcze taka sukienka...- mruknęła babcia od niechcenia.
-Taak? - zerwałam się na równe nogi.
-Tam, w szafie.
Przez następne pare godzin babcia przekopała szafę i dzięki temu zyskałam: kaszmirową spódnicę w szaro-zielono-różowe kwiaty, wełnianą spódnicę w maleńką kratkę, kosmiczną srebrzysto-białą kamizelę a la Elvis, ciepłą wełnianą marynarkę w klimacie lat 80' (ramiona do zwężenia) oraz...przepiękną srebrną spódnicę, która od razu została przemianowana na zwiewną, hiperelegancką sukienkę bez ramiączek do czerwonego paska. Jest cudowna! Piękna! Aż żałuje, że nie naładowałam aparatu i nie mam zdjęć. Ale będą. Muszą być. Jestem tekstylnie uszczęśliwiona.
Granatowo-czarna sukienka przepadła jak kamień w wodę, ale nic to. Ją także dopadnę w me krawieckie łapska.
3 komentarze:
zazdrocha... moja babcia wszystko wyrzuciła ;(
foty foty!!!!
Naładowałam aparat, więc moze dziś obstrzelam. Niestety siostra na kolonii i nie ma mi kto robić dobrych zdjeć, więc będzie emo-foto z ręki;P
Prześlij komentarz