czwartek, 29 stycznia 2009

o, jakie lśnienie!

Kobieta- głosi matematyczny kwasik- jak X , zmienną jest. A święta prawda. Oglądam sobie Holiday, albowiem potrzebne mi było coś co nieco śmieszy i ma dobre zakończenie. I bez Meg Ryan, poproszę. Z jakimś ciachem. Tylko nie Tom Hanks. On nie jest ciachem. Za to Jude Law (nie dorastający Nortonowi do pięt w chłopięcym wdzięku, ale jednak, ten akcent, oho!) należy do wyższej półki wyrobów cukierniczych. Takie ciastko francuskie z wiśnią. Nie to samo co świeżo wypieczony pączek z marmoladą wiśniową, albo kajmakowe z orzechami, tudzież szarlotka z lodami waniliowymi...ale dobre i to*. Wszystko miało być w nagrodę. A więc tak - wino, hrebata, ciastko francuskie vel Mr Law (Nomen-omen, Krzysiu;)
I słodzą sobie kokosząc się w pościeli, albo odnoszą sukcesy stąpając po czerwonym dywanie...
A mnie piorun w szczypiorek. Stwierdzam z cała stanowczością Eklezjasty- Marność nad marnościami! Albowiem ja, niżej popisana Marta Maria Helena Szczęsny jestem milijiard razy szczęśliwsza. Bo ja, jestem na prawdę. I moje życie, to nie komedia romantyczna, tylko najprawdziwsze zdarzenia, które miały miejsce w zadupnym, zimnym kraiku w okolicy Rosji, Niemiec...Bóg raczy wiedzieć gdzie dokładnie. I oto jestem i sama piszę scenariusz na największy hit ekranu wszech czasów. (O ile świat istnieje. Powinnam się nad tym zastanowić w drugiej kolejności. Bo jeśli istnieje tylko Martix? ...Oh, Whatever.)

Banał, banał, banał- Pieczętuje mnie Wyimaginowane Widmo Prof. Żabińskiej. Aż czuję te groźbliwe perfumy w mym przytulnym pokoiku. Nie ważne. Stan emocjonalny był niezaprzeczalny. Nerwy ze mnie zeszły, mogę cieszyć się swą egzystencją do czasu następnego popadnięcia w ponury neokonfucjonizm. No. I właściwie to chciałam rzec- radość i zadowolenie najedzonego futrzaka w wymoszczonej liśśmi norce spłynęło na mnie i niech tak trzyma.

Po chwili.

Uśmiecham się szelmowsko. Norka? O nie!
Bad girls, talking 'bout the bad girls.
Słucham jakiś jamajskich klimatów dyskotekowych marząc o jakimś szalonym tańcu w mym salonie. Już wkrótce. Rozkręcanie zabawy. Jak ja tego potrzebuje!
Bujam się, wywijam porzuconym jakieś dwa tygodnie temu w kącie pokoju stanikiem. I jestem king of dance hall. Owijam się wokół szafy i puszczam oko do sufitu. Co z tego, że jestem bladą europejka w piżamie? Tańczę. Jest dobrze. Znowu. Euforia. Euphorbia myrsinites.Ozdobne żółte przykwiatki, kobiercowy pokrój, dobra na skalniak. Ops. Sorry. Mózg mi uchem wypływa.

Dobranoc. Radosne dobranoc.

*)Panie K., gdybyś miał jakieś wątpliwości- Tyś i tak najlepsze ciastko. Tyś tort z ciemnego biszkoptu z kremem cytrynowym udekorowany kokosem i połówkami cytryn. Tyś jest!

Brak komentarzy: