czwartek, 6 listopada 2008

Lubię.

Takie poranki to ja rozumiem! Porządne 7,5h snu, niebieski szlafrok, powolne celebrowanie śniadania w towarzystwie radia, gazety i kawy.Nie miła jest mi jedynie konieczność wychynięcia z domu, ażeby ulżyć psu w niedoli. Na zewnątrz hula niemiłosierny, arktyczny wiatr, który K. zgrabnie określił jako Kielecki, do tego niebo całe w szaroburych chmurach, pojedyncze krople deszczu uderzające w twarz. A miało być tak pięknie...- śpiewał onegdaj gimnazjalnohumorzasty zespół.


Eh głupoty. Czym ja w ogóle się przejmuje.

2 komentarze:

Krzysztof pisze...

No ja nie wiem, MORON!!!

Pasqui pisze...

sam jesteś!