piątek, 12 września 2008

Zimno

Pierwszy dzień przejmującego chłodu. Wcale mi się to nie podoba. Nie lubię wiatru wwiercającego się w nogawki. Miałam nie narzekać, więc nie będę zagłębiać się w szczegóły meteorologiczne.
Wypad imprezowy był disco-rock and rollowy i całkiem sympatyczny. Zabawa może nie do upadłego, ale do oklapnięcia na kanapę. Usnęłam w obcym domu, ale z poczuciem bezpieczeństwa i jakiejś takiej babcino-herbacianej troski. Lubię jak czasem ktoś mnie tak opatula. Ze pyta czy wszystko ok, czy kawki, czy kanapeczki...
Pogoda (oraz to, że Ty ciągle jesteś idle, a ja mam tyle do powiedzenia) powoduje we mnie jakieś niedobre resentymenty. Idę sprzątać zatem i grzać się herbatą

Dziesieńć idzie- cytując Dziedzica.

Brak komentarzy: