Tosziba jest uroczym, prawie dwunastoletnim dzieckiem. Jest dzieckiem, mimo iż jak każda dziewczynka w tym wieku, strasznie chce być prawdziwą nastolatką. Chwała Bogu, jeszcze nią nie jest, bo z takimi wyrostkami strasznie trudno wytrzymać (wiem, bo sama ledwo wytrzymywałam ze sobą). Moja siostra jest urocza niewątpliwie, ale na swój własny sposób. Nie przypomina zupełnie słodkich aniołków w barokowych kościołach, ani złotowłosych bobasków w reklamach niemieckich jogurtów. Jej urok polega na niefrasobliwości Kubusia Puchatka. Szuka czegoś, co leży tuż obok. Zasępia się nad dodawaniem. Z otwartą buzią pochłania kolejne filmy z Jamesem Bondem. Czasem nie zrozumie jakiegoś żartu i kiedy jej go wytłumaczymy wykonuje mistrzowski facepalm. i zaczyna chichotać pokazując zestaw dorodnych, mozolnie prostowanych zębów.
Skoro już jesteśmy przy wyglądzie, to muszę się podzielić pewną teorią. Po kilku ćwiczeniach z entomologii zauważyłam, że mimo, iż pan doktor surowo nam tego zakazał, niektóre cechy owadów można odnieść do Homo sapiens i odwrotnie. Takie, na przykład, przeobrażenie. Są ludzie, którzy niemal od urodzenia są niezwykle piękni, straszliwie szkaradni lub zupełnie przeciętni. W drodze do dorosłości tylko trochę rosną i nabywają drugorzędowych cech płciowych (albo i nie...ale to temat na osobny post). Zupełnie jak karaczany, nasi ulubieńcy spod lodówki. Po wykluciu z jaja przechodzą przeobrażenie niezupełne - parę razy linieją i zyskują właściwą formę. Są jednak dzieci, których twarze są zagadkowe. Nie można z nich wyczytać NIC na temat przyszłego wyglądu. One przejdą przeobrażenie zupełne. Metamorfozę. Do nich nalezy moja siostra (chociaż może to wynikać z tego, że cały czas jestem obok, nie widzę zachodzących z roku na rok zmian i nie mogę przewidzieć kierunku ewolucji).
Tosziba jest obecnie wesołą, zieloniutką gąsienicą. Natura złagodziła w niej wszystkie łuki, które mogłyby przeszkodzić w sprawnym przemieszczaniu się po naszej drogiej planecie Ziemi. Wyposażono ją również w bardzo pożyteczną umiejętność mimikry - dzięki swemu nieokreślonemu, słowiańskiemu kolorowi włosów Tosziba, w różnych okolicznościach raz może być blondynką,a raz brunetką. Do tego, jak każda gąsienica, moja siostra rośnie jak deficyt budżetowy w Grecji... Na razie zapamiętale wcina wiosenne listki, ale już wkrótce zaszyje się w swoim pokoju, zacznie nosić szare, workowate ciuchy i zapuści włosy do pasa. W tym kokonie posiedzi rok lub dwa, i któregoś dnia wyjdzie z niego zupełnie odmieniona, jako paź królowej lub rusałka pawik. Nie wiem jak to się stanie, ale wiem, że będziemy bardzo zdziwieni. Gdzieś w tych lekko uniesionych kącikach brązowych oczu, w tym trójkątnym podbródku, we wgłębieniu pod kolanem, w cieniu pod dolną wargą, w geście odrzucania z czoła za długiej grzywki...w tym wszystkim czai się ten zachwycający motyl. Ta przyszła przemiana mnie fascynuje i już nie mogę się doczekać, kiedy wezmę ją pod rękę i razem pójdziemy podbijać warszawskie parkiety.
Toszibę lubią ludzie dobrzy. Ujmuje ich prostotą myślenia, lekką nieśmiałością, odruchową uczciwością. Może się wydawać nawet zbyt prostolinijna - ot taki pajacyk ułożony z kolorowych klocków Duplo, którymi starsze dzieci zazwyczaj pogardzają dając prym bardziej zaawansowanym Lego. Nic bardziej mylnego. Zaglądasz do środka, a tam - jajko Faberge!

Dlatego kiedy wołam "Tosziba! Posprzątaj te papiery!", "Zabierz się za lekcje, leniu!" albo "Idź z psem, mała!" to tak na prawdę przecież chcę powiedzieć - "Pozwól mi wejść do swojego świata". Bo przecież jesteś z tych samych genów, z tej samej rzeczywistości, jesteś ulepiona z tego samego koloru plasteliny. A jednak jesteś jak nieodkryta wyspa na Oceanie Spokojnym, gdzie poza tajemniczymi tubylcami, znaleźć można rozbite samoloty, bunkry i niedźwiedzie polarne...
2 komentarze:
Uśmiechnąłem się. :)
Wyjątkowo piękna i ciepła notka o tym małym stworku. :)
Może jednak nie jestem takom wrednom suczom? :)
Prześlij komentarz