sobota, 16 stycznia 2010

Nie wiedziałam.

Nie wiedziałam jak niebezpieczne dla psychiki ludzkiej mogą być takie tycie, maleńkie rzeczy. Takiego strachu- fizycznie odczuwanego każdym centymetrem skóry, wwiercającego się w czaszkę, leżącego w żołądku jak stado oślizłych krocionogów i wijów...nie czułam nigdy.
Moja wina, moja wina - jak zawsze.
Cóż, pewnie to musiało nastąpić i widzę w tym coś w rodzaju Palca Bożego. Zawsze wydawało mi się, że jestem rozsądniejsza, inteligentniejsza, zaradniejsza niż większość społeczeństwa. A tymczasem przez parę dni czułam się jak skończona kretynka. To miało udowodnić mi, że wcale nie jestem taka so fucking special, jak mi się zdawało. W całym tym zamieszaniu bowiem, wpisałam się w pewien polski, życiowy schemat. Do głowy przychodziły mi myśli, jakie przychodzą co drugiej młodej dziewczynie. Rozwiązanie też wydawało mi się oczywiste.
Schemat. Stereotyp. Nawet to, na co się w końcu zdecydowałam, żeby uleczyć swój strach, jest od wieków wpisane w żywot ludzi lekkomyślnych (czyli nas wszystkich, jak się okazuje). Jak trwoga to do Boga, prawda?
Więc tak. Wieczorem popędziłam do nudnego, źle urządzonego, pełnego staruszek, zimnego kościółka. I nagle mnie trafiło. Nagle to wszystko zaczęło wyglądać inaczej. Te złote chmurki przestały przeszkadzać. Babcie przestały skrzeczeć. Ja wiem, że to z pewnością przesada, ale coś się zmieniło. Poczułam marność nad marnościami,marność mnie samej. I o to Ci chodziło, Boże? Żebym uświadomiła sobie,że wcale nie jestem super-herosem, że jestem słabym, głupim człowieczkiem? Jeśli tak, to właśnie to się stało. Podniosłam się z kolan z głębokim przekonaniem, że to wejście w stereotyp było mi bardzo, bardzo potrzebne. Między innymi, żeby stereotypowo uwolnić się od tego strachu. Wstałam. Podeszłam do konfesjonału przekonana, drugi raz w życiu, że to musi pomóc.
Miałam rację.
Dwa dni potem nastąpiło wielkie uff. Trwoga zniknęła. Poprosiłam, przeprosiłam, dostałam. Może przypadek, może nie. Wierzę w cuda- nawet małe, schematyczne cuda.

Jedyny "punkt programu" w całym tym dramacie,który okazał się być niestereotypowy, ma zielone oczy, kota i podręczniki do prawa cywilnego koło łóżka. Ty jesteś super-bohaterem. Dziękuję Ci.

3 komentarze:

Krzysztof pisze...

Kocham Cie, slonko. :*

lady aldonna pisze...

Muciaki, chyba Wy jedyni przywracacie mi wiarę w miłość, kiedy już jestem pewna, że ona nie istnieje. ja też dziękuję :)

Pasqui pisze...

Cieszymy się :*
Ale to też odpowiedzialność! Nie możemy zawieść :)