poniedziałek, 18 czerwca 2007

W Michałowicach.









Szaleństwo towarzysko-taneczno-sportowe. Towarzysko, bo dużo nas było i wszyscyśmy społecznie pozytywni. Taneczno, bo wywijaliśmy Macarenę o 2. i Masquenada o 4.30. Sportowo, bo o 23.30 włączyliśmy TV w celu pokibicowania (było to tak niefotogeniczne, że aż usnęłam w połowie 2 seta). No. Wolność mamy, czyż nie?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

wolnosc...

czyli jedna wielka biba ? :D